Rainbow in the light...

Jest 23:00, a ja dziś w słabej kondycji. Słabej jak na mnie, bo posta i tak napiszę.

W ramach niwelowania niesprawiedliwości społecznych mam zamiar przypominać o zapomnianych elementach naszej współczesnej kultury. Dzisiaj pod lupę idą dziewczyny z zespołu towarzyszącego Prince'owi w latach 1983-1986. Wszelka próba uporządkowania współpracowników artysty spaliła na panewce. Przewinęło się tyle osób, że prędzej ułożę wzór na ruchy piłkarzy, przewidując ich posunięcia ("Piękny Umysł") niż opiszę tutaj ich perypetie.

Dwie artystyczne dusze możemy dobrze poznać oglądając głośny film: Purple Rain. O walory tej produkcji można się spierać. Krytycy nie oceli go wysoko. Trudno się dziwić, zamierzeniem nie było zdobyć Oskara za scenariusz czy efekty specjalne tylko za muzykę do filmu. No i udało się.

Muszę wstawić sam link, bo program nie wyszukuje filmu:
Prince winning the Oscar for Original Song Score for "Purple Rain" - dla niedowiarków

Okres współpracy Wendy Melvoin i Lisy Coleman z Princem obejmuje albumy: "Purple Rain", "Around the World in a Day" oraz "Parade". Trudno oczekiwać po "Międzynarodowym Kochanku", który ma "Dirty Mind", żeby udało mu się zabawić w jednym towarzystwie na dłużej. I dobrze, bo jeśli za coś cenię Księcia to nie tylko za swój, charakterystyczny styl, ale także różnorodność. Tak miało być.

A dziewczyny założyły własny duet. Nazwany po prostu: "Wendy And Lisa". Wydały w sumie w latach: 1987-1990, trzy albumy. Jakie były ich dalsze losy? Trzeba by się bardziej zainteresować tematem, zachodnie źródła wiedzą na pewno. Ale nie one jedne zniknęły z blasków fleszy. Podobny los czekał wiele gwiazd tamtej epoki. Nadchodziły nowe style, nurty, a przemysł pragnął świeżej krwi...

Chyba moja i nie tylko moja, ulubiona piosenka "dziewczyn od Prince'a". Utrzymany w czerwonej tonacji teledysk. Woda na fotepianie (?) zestawiona z elektronicznymi efektami i kolistymi, niczym wodne kręgi kolczykami instrumentalistki. Myślę, że wszystko zgrane ze sobą.


Z tego co wiem, Wendy występowała na przedostatnim albumie Madonny, jako sesyjna gitarzystka. Tak, trzeba trzymać się razem w tych ciężkich czasach.

Mógłbym pisać więcej, ale czasem brak ambicji. Świadomość, że wiele się nie potrafi podcina skrzydła. Czy moje marzenie o byciu krytykiem muzycznym się kiedyś spełni? Człowiek może wiele, a to wiele potrafi tak przytłoczyć, że łatwo może skończyć się na niczym. Ale przecież ma być kolorowo, prawda? Kolorowo jak w popkulturze lat 80.



1 komentarz:

  1. Jeśli komuś nie chodzi film, bo na nieszczęście mieszka w Polsce, to polecam wpisać <> w wyszukiwarce YouTube. Nie od dziś wiadomo, że żyjemy w kraju drugiego świata.

    OdpowiedzUsuń